spotkani w Warszawie


Pan Tomasz żyje z dnia na dzień - z tego co znajdzie, dostanie, wyżebra. Mówi, że ma rodzinę na wsi, na Mazowszu, ale boi się tam wrócić. Bardzo brakuje mu normalnego, ludzkiego kontaktu - takiej zwyczajnej rozmowy jak człowiek z człowiekiem.


Pani sprzedawała z torby znicze i kwiaty przed pl. Piłsudskiego podczas uroczystości związanych z rocznicą śmierci Jana Pawła II. Kiedy papież przyjeżdżał do Polski, ona już o 2 w nocy przyjeżdżała tam, gdzie rano miał odprawiać mszę.


Tego pana można spotkać na Trakcie Królewskim. Nie dość, że ma szansę na wyjście z nałogu, to do tego może zyskać wierną publiczność.